Natural sciences

Pasażerowie na gapę

— Marcin Behrendt
share on twitter share on facebook share on linkedin send by email print

Blisko 400 gatunków pasożytów może rozwijać się u człowieka. Ocieplenie klimatu i antropopresja powodują zmiany w zasięgach ich występowania. O niecieszących się dobrą sławą organizmach opowiada prof. dr hab. Elżbieta Żbikowska z Wydziału Nauk Biologicznych i Weterynaryjnych UMK.

Pasożytnictwo to forma współżycia dwóch organizmów, w której jeden czerpie korzyści, a drugi ponosi straty. Niedawno ukazała się książka "Świat i pasożyty człowieka. Przewodnik nie tylko dla turystów" autorstwa prof. dr hab. Elżbiety Żbikowskiej z Wydziału Nauk Biologicznych i Weterynaryjnych UMK. W jej wstępie badaczka zwraca uwagę m.in. na to, że pasożyty wbrew powszechnie wyrażanej negatywnej ocenie pełnią ważną rolę w ekosystemach, działając jako czynnik regulujący liczebność żywicieli, a także wpływając na rozwój procesów obronnych gospodarzy. Są jednak przyczyną wielu chorób ludzi i zwierząt np. hodowlanych i towarzyszących człowiekowi, co sprawia, że budzą powszechną niechęć.

Trzeba jednak pamiętać, że zabicie żywiciela nie jest celem pasożytów, gdyż oznacza utratę środowiska życia. Śmierć żywiciela spowodowana przez rozwijające się w nim pasożyty jest najczęściej efektem nakładania się wielu czynników, takich jak upośledzenie procesów obronnych, niedożywienie, jednoczesna obecność innych pasożytów i/lub patogenów itp. Żywiciela nie zabija zwykle jeden pasożyt, ale większa ich liczba, która może być efektem wielokrotnych kontaktów z czynnikiem chorobotwórczym. Dobrą ilustracją jest przypadek amatora żabich udek spożywanych w stanie półsurowym. Zjadane w mięsie płazów larwy jednego z pasożytów latami kumulowały się w jego różnych narządach. Po śmierci stwierdzono w jego organizmie blisko dwa tysiące larw zlokalizowanych w płucach, nerkach, wątrobie i innych organach.

Prof. dr hab. Elżbieta Żbikowska stoi w laboratorium z książką w ręku
Prof. dr hab. Elżbieta Żbikowska z Wydziału Nauk Biologicznych i Weterynaryjnych UMK
fot. Andrzej Romański

W strefie klimatycznej, w której żyjemy, podobnie niebezpieczna jest włośnica. Człowiek zaraża się larwami i w zależności od tego, ile zje ich wraz z mięsem, tyle osobników dorosłych ulokuje się u niego w jelicie. Zapłodnione samice urodzą kolejne larwy i dopiero one będą stanowiły zagrożenie, gdyż z jelita dostaną się do układu krążenia, a stamtąd wnikną do mięśni. Larwy preferują dobrze pracujące, ukrwione i natlenione mięśnie poprzecznie prążkowane, np. te, które poruszają klatką piersiową.

Wysokie ryzyko

Jeśli wziąć pod uwagę liczbę zarażonych osób oraz śmiertelność - najgroźniejszymi pasożytami na świecie są pierwotniaki wywołujące malarię. Chorobą  każdego roku zaraża się blisko 300 milionów osób, spośród których ponad pół miliona umiera. - Grupę szczególnie narażoną stanowią dzieci do piątego roku życia – informuje biolożka z UMK. - Są takie rejony w Afryce, gdzie obrazowo podaje się, że co pięć minut z powodu malarii umiera jedno dziecko.

W cieplejszych rejonach świata poważny problem stanowią też nicienie z grupy tęgoryjców. Przy sprzyjających warunkach klimatycznych, czyli dużej wilgotności i wysokich temperaturach, jaja tych pasożytów w ciągu zaledwie kilkunastu godzin uwalniają larwy, wnikające aktywnie przez skórę człowieka. Ankylostomatoza, czyli choroba układu pokarmowego wywoływana przez tęgoryjce, nie jest wysoce śmiertelna, ale amerykańska nazwa jednego z gatunków - Necator americanus, czyli amerykański zabójca, oddaje naturę tego zwierzęcia. Dorosły nicień lokuje się w jelicie cienkim i żywi się krwią. Tak jak większość tego typu organizmów uwalnia do rany antykoagulant zapobiegający krzepnięciu. Tęgoryjec przestaje pobierać pokarm, a krew nie krzepnie jeszcze przez pewien czas. W zależności od tego, ile nicieni ulokuje się w jelicie, ich aktywność może skończyć się tragicznie dla gospodarza, szczególnie dla dzieci.

Kolejnymi niebezpiecznymi pasożytami występującymi w cieplejszych rejonach świata są pierwotniaki z rodzaju Leishmania. Atakują układ odpornościowy, pozbawiając żywiciela możliwości obrony przed wszelkimi infekcjami. Pasożyty roznoszone są przez ukąszenie samic muchówek. – Trzeba pamiętać o tym, że bezkręgowce krwiopijne, zdolne do transmitowania tych pasożytów, występują na znacznie większym obszarze niż pasożyty przez nie przenoszone – tłumaczy prof. Żbikowska. – W Polsce żyją komary malaryczne, ale stadia zarodźców malarii, które w tropiku i subtropiku masowo wykorzystują je do swojej transmisji, w chłodniejszych rejonach  nie wytrzymują zbyt niskich temperatur. Aby mogły się utrzymać, temperatura przez 30 dni nie może spaść poniżej 16 stopni C. Klimat ratuje nas przed wieloma pasożytami.

W naszej strefie klimatycznej najgroźniejszym pasożytem, z czego chyba nie do końca zdajemy sobie sprawę, jest tasiemiec bąblowcowy. Jego żywicielami ostatecznymi są lisy, które swoimi odchodami zanieczyszczają owoce runa leśnego. Człowiek zjada mikroskopijne, przezroczyste jajeczka pasożyta wraz z niemytymi poziomkami i jagodami. Wielokomorowy tasiemiec bąblowcowy może rozwinąć w ciele zarażonego człowieka larwy wielkości głowy dziecka lokujące się w różnych narządach. – Bąbel, zawierający zwykle liczne bąble wewnętrzne, bywa mylony z guzem nowotworowym – mówi toruńska biolożka. – Dlatego przed wykluczeniem bąblowicy nie powinno się wykonywać biopsji wykrytych, podejrzanych zmian w wątrobie. – Przekłucie bąbla może spowodować uwolnienie z niego larw, które osiedlą się w kolejnych miejscach w organizmie.  W przypadku bąblowicy człowiek w cyklu życiowym pasożyta zajmuje pozycję  "zjadanego", bowiem żywicielem ostatecznym jest drapieżnik (lis).

Strobila tasiemca w szklanej kolbie
fot. Andrzej Romański

Znane są środki farmakologiczne stosowane przeciwko nicieniom. Podawanie ich choremu jest  rodzajem chemioterapii. Po jej zastosowaniu martwe larwy trzeba chirurgicznie usunąć z ciała pacjenta. - Przed wielu laty na konferencji parazytologicznej organizowanej w naszym kraju zaprezentowano dokumentację fotograficzną  takiej operacji – wspomina prof. Żbikowska. – Pacjent nie miał już jednej nogi, a larwy bąblowca rozwijały się w talerzu kości biodrowej. Przez wiele lat pacjent był źle diagnozowany, co bardzo pogorszyło rokowania.

Afrykański problem

Choroby pasożytnicze największe spustoszenie sieją u mieszkańców Afryki. Nie wynika to jednak wyłącznie z odpowiadających pasożytom warunków klimatycznych. Większość pasożytów przenosi się drogą pokarmową, przez brudne ręce. Dlatego braki w infrastrukturze wodno-kanalizacyjnej ułatwiają im znalezienie nowego żywiciela. Do tego dochodzi duże zagęszczenie ludzkich populacji, niedożywienie oraz choroby wywoływane przez patogeny usprawniające transmisję. Nie bez znaczenia jest też edukacja prozdrowotna.

Są takie rejony w Afryce, których mieszkańcy akceptują inwazje pasożytnicze jako zjawisko naturalnie związane z życiem człowieka – mówi biolożka z UMK. 

Malaria jest chorobą dobrze znaną lekarzom i naukowcom. Mimo to świat nadal nie potrafi sobie z nią poradzić. Od dawna stosowanym środkiem przeciwmalarycznym jest chinina. Podaje się ją w przypadku, gdy jej pochodne, jak np. chlorochina są nieskuteczne. Leczenie jest tańsze i bardziej powszechne, ale szereg szczepów zarodźca już na te pochodne się uodporniło. – W październiku ubiegłego roku WHO zarekomendowała szczepionkę przeciw malarii, ale na jej powszechne stosowanie będziemy musieli jeszcze poczekać – twierdzi prof. Żbikowska. - Dużo trudniej zaprojektować szczepionkę przeciwko organizmom eukariotycznym niż przeciw bakteriom i wirusom. Pasożyty mają o wiele bardziej skomplikowaną strukturę antygenową, co przy podejmowanych od lat próbach opracowania szczepionki stanowiło ważną przeszkodę.  

Rozmawiając o pasożytach, nie należy zapominać o ich pozytywnej roli ekologicznej. Eliminują najsłabsze osobniki, mobilizują układ immunologiczny do działania. – Oczywiście bardzo delikatną kwestią jest odniesienie do człowieka, bo każde ludzkie życie jest cenne – zauważa toruńska biolożka. – Moja studentka w swojej pracy licencjackiej zamieściła informacje, że pasożyty ryb kumulują w sobie więcej metali ciężkich niż tkanki zarażonych ryb. Ze względu na fakt , że niektóre pasożyty wyrzucamy wraz z wnętrznościami ryb, można założyć, że w jakimś stopniu chronią nas przed zatruciem metalami ciężkimi.

Prof. dr hab. Elżbieta Żbikowska z Wydziału Nauk Biologicznych i Weterynaryjnych UMK stoi przy aparaturze badawczej
Prof. dr hab. Elżbieta Żbikowska z Wydziału Nauk Biologicznych i Weterynaryjnych UMK
fot. Andrzej Romański

Badaczka wspomina również o niekonwencjonalnej metodzie walki z przewlekłym zapaleniem jelit, czyli chorobą Leśniowskiego-Crohna. Potocznie nazywa się ją "chorobą czyścioszków", ponieważ często dotyka ludzi, którzy w dzieciństwie ze względów zdrowotnych lub modelu wychowania mieli mocno ograniczony kontakt z bakteriami, wirusami i pasożytami, a w dorosłym życiu pojawiają się u nich zaburzenia układu pokarmowego. Symptomy choroby wynikają z zaburzenia mechanizmów obronnych.

- Nie jestem orędowniczką takich metod, ale są dane wskazujące, że zastosowanie w leczeniu jaj jednego z nicieni, a konkretnie włosogłówki świńskiej, poprawia komfort życia chorym ludziom – mówi prof. Żbikowska. - Podobno w jednej trzeciej przebadanych przypadków okazywało się, że podanie nieinwazyjnej dla człowieka formy pasożyta ułatwiało życie osobom obciążonym chorobą Leśniowskiego-Crohna. Jest też obszerna  publikacja, w której naukowcy analizują krok po kroku, co dzieje się w układzie obronnym osób dotkniętych chorobą. Autorzy tego artykułu wskazują też, jak kontakt z pasożytami wpływa na równowagę między produkowanymi przez organizm typami limfocytów, która umożliwia normalne funkcjonowanie choremu.

Myjmy ręce

Biolożka tłumaczy, że często jesteśmy straszeni pasożytami, którymi zarażą nas przybysze z innych kultur. - Niewiele jest organizmów pasożytniczych, którymi zarażamy się bezpośrednio od drugiego człowieka. Należą do nich choroby brudnych rąk, przed którymi ochronimy się, stosując zasady higieny – tłumaczy prof. Żbikowska. - Mam nadzieję że Covid-19 nauczył nas bardziej dbać o higienę osobistą, ponieważ moje doświadczenie wynikające z pracy w stacji sanitarno-epidemiologicznej nauczyło mnie, że wcześniej w Polsce różnie bywało.

Kolejną drogą inwazji pasożytów jest jedzenie surowego mięsa, ryb i owoców morza. Tatar, metka od lat znane są w polskiej kuchni, a coraz częściej sięgamy też po dania orientalne, np. sushi.

Jeżeli przygotowujemy coś z surowego mięsa, warto je głęboko przemrozić – radzi badaczka. - Mrożenie nie psuje walorów smakowych mięsa, natomiast przy rozmrażaniu cysty np. włośni pękają, pozbawiając larwy witalności.

Biolożka przypomina, że w Polsce jest obowiązek badania mięsa w kierunku włośnicy, ale wynik negatywny badania brzmi: …larw włośnia …nie stwierdzono", a nie , że ich nie ma.  – To jest zasadnicza różnica, wynikająca z zastosowanej techniki diagnostycznej – tłumaczy prof. Żbikowska. - Z wieprzowiną u nas nie jest źle. Gorzej sytuacja wygląda z dzikami upolowanymi np. przez kłusowników.  Zwierzęta te należące do wszystkożernych jedzą, np. padlinę, a ich mięso bez kontroli trafia na stoły.

Książka "Świat i Pasożyty człowieka. Przewodnik nie tylko dla turystów" leży na szklanym regale
fot. Andrzej Romański

Autorka książki "Świat i pasożyty człowieka. Przewodnik nie tylko dla turystów" zachęca, by nie przesadzać i nie żyć w ciągłym strachu przed pasożytami. Trzeba pamiętać o częstym myciu rąk i higienie przygotowywania posiłków. Należy uważać i zdawać sobie sprawę z tego, że zarażenie rzęsistkiem u kobiety może spowodować poronienie, a pasożyt może okołoporodowo zarazić noworodka. Pasożyty są przenoszone również przez kleszcze. Wiadomo, że narażone są na nie psy. W Polsce pojawiły się niektóre nicienie i pierwotniaki, których do tej pory w naszym kraju nie notowano. – Trzeba pamiętać o ocieplaniu klimatu – tłumaczy prof. Żbikowska. - Nie możemy już myśleć, że pasożyty to tylko gorąca Afryka, kraje trzeciego świata. Obszar ich występowania znacznie się poszerza.

Obróbka termiczna pokarmów, gotowanie, smażenie, pieczenie czy głębokie przemrażanie rozwiązuje wiele problemów związanych z pasożytami szerzącymi się drogą pokarmową. Fakt, że chętnie spożywamy niewysmażone kotlety schabowe, półkrwiste steki, tatar z łososia itp. otwiera drogi inwazji pasożytniczych tylko wówczas, gdy zapomnimy o zasadach higieny przygotowania posiłków. Warto również pamiętać o myciu warzyw i owoców spożywanych w stanie surowym. Wprawdzie odpowiednie przepisy zakazują stosowania nawożenia ludzkimi fekaliami terenów wykorzystywanych pod uprawę roślin spożywanych na surowo, ale stosowanie się do przepisów nie jest mocną stroną wielu osób. Jeśli uświadomimy sobie, że jaja pasożytniczych gatunków nicieni mogą w glebie przetrwać nawet blisko 10 lat, łatwo zrozumiemy możliwe efekty niefrasobliwości.

Rules od sharing information
share on twitter share on facebook share on linkedin send by email print

Related articles

PETstop: mikroorganizmy na wojnie z plastikiem

Article contains a clip

Czy te oczy mogą kłamać?


Owady na tropie

Article contains photo gallery Article contains a clip Article contains pocast

Genetyczna gra w zielone

Article contains a clip

On Nicolaus Copernicus University web pages „cookies” are used. On use of cookies read in Privacy policy.
Cookies settings
On Nicolaus Copernicus Pages "cookies" are used in accord with our Privacy policy. We use "cookies" to improve functionality of our web page. Collected data are anonymized and are used to statistic and analytic purposes, for better adjusting content to user preferences and increase of quality. To approach this goal we use Google Analytics, CUX i Facebook Pixel to. Below we give you the ability of turning on/off this tools.
  on/off
Google Analitics

We use analytic tool Google Analytics, which give us information about user visits on our service (visited pages, navigation path, time of visit)

CUX

We use analytic tool CUX to regisiter visits on NCU News.

Facebook Pixel

We use marketing tool Facebook Pixel, to collect information about user visits and viewed pages.