
O Noblu dla wenezuelskiej opozycjonistki
Niestrudzona praca na rzecz praw demokratycznych narodu wenezuelskiego oraz walka o sprawiedliwe i pokojowe przejście od dyktatury do demokracji Marii Coriny Machado została nagrodzona Pokojowym Noblem. Wybór Komitetu Noblowskiego komentuje dr hab. Wiesław Wacławczyk, prof. UMK z Wydziału Filozofii i Nauk Społecznych.
Urodzona 7 października 1967 r. w Caracas María Corina Machado jest wenezuelską polityczką, jedną z liderek opozycji wobec rządu Nicolása Maduro. W latach 2011–2014 była deputowaną do Zgromadzenia Narodowego, ale po publicznym potępieniu łamania praw człowieka w Wenezueli na forum Stałej Rady Organizacji Państw Amerykańskich, została wyrzucona z parlamentu, a w lipcu 2015 r. odebrano jej bierne prawo wyborcze. Machado stoi na czele opozycyjnej partii Vente Venezuela, a w 2017 r. pomogła założyć sojusz Soy Venezuela, który zjednoczył siły prodemokratyczne w kraju ponad podziałami politycznymi.
W 2023 r. ogłosiła swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich w kolejnym roku. Kiedy władze uniemożliwiły jej start, poparła alternatywnego kandydata opozycji Edmundo Gonzaleza Urrutię. Opozycja zmobilizowała się na szeroką skalę i zebrała dokumentację potwierdzającą, że to on był prawdziwym zwycięzcą wyborów. Reżim jednak ogłosił wygraną Nicolása Maduro i wzmocnił swoją władzę.
Członkowie Norweskiego Komitetu Noblowskiego napisali o niej, że María Corina Machado jest "dzielną i oddaną orędowniczką pokoju, kobietą, która podtrzymuje gorejący płomień demokracji wśród narastających ciemności".
Zaszczytna nagroda ominęła w tym roku polityków potrząsających światem – mówi prof. Wacławczyk z Katedry Komunikacji, Mediów i Dziennikarstwa na Wydziale Filozofii i Nauk Społecznych UMK. – Werdykt komitetu w Oslo rozczarował zapewne Donalda Trumpa, a zaskoczył chyba opinię społeczną w różnych częściach globu.
Naukowiec przypomina, że w ostatniej dekadzie Norweski Komitet Noblowski nieraz zaskakiwał opinię publiczną, honorując m.in. rosyjskiego dziennikarza Dmitrija Muratowa, jednego z twórców pisma "Nowa Gazeta" (ros. Nowaja Gazieta), oraz dziennikarkę filipińską Marię A. Ressę, współtwórczynię portalu Rappler. Nie inaczej było w przypadku Alesia Bialackiego, białoruskiego opozycjonisty, dyrektora Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiosna" (biał. Viesna), więzionego w swym kraju, a poza nim uhonorowanego stanowiskiem wiceprzewodniczącego Międzynarodowej Federacji Praw Człowieka.

Ill. Niklas Elmehed © Nobel Prize Outreach
– Przyznanie Pokojowej Nagrody Nobla opozycjonistce z Wenezueli, a nie prezydentowi Stanów Zjednoczonych, może wywoływać mieszane uczucia – twierdzi prof. Wacławczyk. – Jak poinformowało BBC, Biały Dom oskarżył Norweski Komitet Noblowski o "przedkładanie polityki ponad pokój". I choć sam Donald Trump pogratulował laureatce nagrody, a ona zadedykowała mu jej połowę za jego dążenie do ustanowienia pokoju na świecie, można mieć wątpliwości co do tegorocznej decyzji Norweskiego Komitetu Noblowskiego. Nasuwa się bowiem zasadnicze pytanie: czy w zglobalizowanym świecie, zagrożonym dziś konfliktami zbrojnymi na wielką skalę, słuszne jest przyznać Pokojową Nagrodę Nobla osobie zasłużonej w walce o demokrację w jednym kraju? Wypada przy tym dodać – kraju, który nie wywiera znaczącego wpływu na politykę światową ani nie jest potencjalnym zarzewiem konfliktu między mocarstwami, jak na przykład Tajwan.