Social sciences

Miasto zgodne z planem

— Marcin Behrendt
share on twitter share on facebook share on linkedin send by email print

W teorii doskonale wiemy, jak powinniśmy planować nasze miasta, ale w praktyce często nie traktujemy otaczającej nas przestrzeni jako dobra wspólnego – zauważają naukowcy z Wydziału Nauk o Ziemi i Gospodarki Przestrzennej UMK.

Wszystkie elementy tworzące miasto, takie jak budynki, drogi, tereny zieleni oddziałują na siebie. Dlatego powinniśmy tak kształtować wszystkie te składowe, żeby cały system miejski pozostawał w homeostazie, a pomóc w jej osiągnięciu i podtrzymaniu może rezyliencja miejska (urban resilience). Jest to stosunkowo nowa koncepcja bazująca na teorii systemów Ludwiga von Bertalanffy'ego z 1954 r. Jej istotą jest postrzeganie miasta jako systemu naczyń połączonych, w którym każdy z miejskich komponentów wpływa na pozostałe i finalnie na odporność (rezyliencję) miasta polegającą na wyrabianiu zdolności adaptacyjnych na kryzysy, z którymi mogą się one mierzyć. Dr hab. inż. Krzysztof Rogatka, prof. UMK z Katedry Studiów Miejskich i Rozwoju Regionalnego oraz inż. Tomasz Starczewski i Mateusz Kowalski, student drugiego roku gospodarki przestrzennej poświęcili temu zagadnieniu swój ostatni artykuł "Urban resilience in spatial planning of polish cities - True or false? Transformational perspective" opublikowany w "Land Use Policy".

Miejska odporność

Autorzy zbadali w kontekście rezyliencji miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego (mpzp), które powstały w 39 polskich miastach liczących powyżej 100 tys. mieszkańców. - W teorii doskonale wiemy, w którą stronę powinny zmierzać nasze miasta, zdajemy sobie sprawę, że future is green, natomiast jeśli chodzi o realizację zamierzeń, często nie traktujemy otaczającej nas przestrzeni jako dobra wspólnego. Nie zdajemy sobie sprawy, że podejmowane działania, np. powszechna betonoza, czyli nadmiar betonu w przestrzeni miasta, to niewłaściwy kierunek. W Toruniu powstaje zupełnie nowe osiedle na Jarze, budowane zgodnie z mpzp sporządzonym dla tego obszaru, jest tam dużo zieleni, ale od strony estetycznej rzuca się w oczy tzw. pasteloza, czyli nadmiar różnych kolorów na elewacjach i brak harmonii pomiędzy poszczególnymi enklawami kompleksowo zaplanowanego osiedla. Błąd tkwi w zbyt ogólnym sformułowaniu planów miejscowych, co pozwala na dostosowywanie zapisów do potrzeb deweloperów.

Naukowcy podkreślają, że powinno się opracowywać duże, wielkoobszarowe plany, bo wtedy można zauważyć więcej powiązań społeczno-przestrzenno-gospodarczo-środowiskowych i "poukładać klocki" w sposób kompleksowy i spójny. Plany dla toruńskich Wrzosów czy Jaru obejmują powierzchnię 300-400 hektarów – Z naszych analiz wynika jednak, że średnia powierzchnia jednego mpzp dla wszystkich 39 analizowanych miast to zaledwie około 60 hektarów  – mówi inż. Tomasz Starczewski. - W małoskalowych opracowaniach trudno zaplanować i osiągnąć rezyliencję.

W planowaniu miast często stosuje się pryncypia zrównoważonego rozwoju. To pojęcie jest jednak bardziej związane ze sferą środowiskową, natomiast koncepcją szerszą i bardziej interdyscyplinarną jest właśnie rezyliencja. Jej istota przejawia się w takim projektowaniu miasta przy wykorzystaniu np. planowania przestrzennego, aby powstawały przestrzenie odporne na kryzysy.

Mamy upały, więc tak planujmy nowe osiedla, żeby przy ulicy lub chodniku pojawiła się zieleń. Tego typu rozwiązania można przewidzieć już na etapie tworzenia mpzp, przeznaczając w planie miejscowym odpowiednią ilość miejsca na szpalery drzew. Dzięki temu w czasie upałów będziemy przemieszczać się komfortowo – tłumaczy prof. Rogatka. – Mamy coraz większy problem z niedoborami wody, więc zakładajmy na terenach zielonych niecki, które będą gromadzić nadmiar wody opadowej i oddawać ją stopniowo w trakcie susz. Należy pamiętać, że spływ powierzchniowy deszczówki w trakcie gwałtownych opadów, szczególnie po nawierzchni wykonanej z betonu jest gigantyczny. Projektując nowe drogi i budynki, zostawmy zatem miejsce na zieleń, która także magazynuje wodę, pozwólmy na powstawanie paneli fotowoltaicznych na dachach, ponieważ one także wzmacniają miejską rezyliencję.

Między teorią a praktyką

W Ustawie z dnia 27 marca 2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, w studiach uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego oraz w innych dokumentach strategicznych jest szereg zapisów, które odnoszą się do rezyliencji, sugerują kształtowanie miejskiej odporności. – Najważniejszą konkluzją wynikającą z naszych analiz zawartych w artykule jest fakt, że rezyliencja jest niejako wpisana w dokumenty planistyczne i strategiczne, problem pojawia się wtedy, kiedy zaczynamy postanowienia owych dokumentów realizować w praktyce – podkreśla prof. Rogatka. - Zaczyna się reinterpretacja, nadinterpretacja zapisów oraz naciski różnych grup: mieszkańców, urzędników i deweloperów.

Trójstopniowy system planowania przestrzennego w Polsce
Trójstopniowy system planowania przestrzennego w Polsce
proj. Anna Jaszczuk

Jeżeli projektujemy jakąś przestrzeń i chcemy, żeby ona funkcjonowała w sposób jak najlepszy, należy dążyć do zachowania równowagi między elementem gospodarczym, przestrzennym, społecznym i środowiskowym. Należy zatem w mpzp zachować część terenu dla budynków mieszkalnych, część jako powierzchnię biologicznie czynną, a część przeznaczyć na produkcję i usługi. – Tak jak na wspomnianym toruńskim Jarze – zauważa prof. Rogatka. - Tam obszar został podzielony na fragmenty o różnym przeznaczeniu i funkcjach, które zostały ze sobą przestrzennie powiązane, tworząc całość. Mamy obszar zabudowy mieszkaniowej wielorodzinnej, w dalszej, północnej części zaplanowano zabudowę jednorodzinną, na Jarze występują tereny produkcyjno-usługowe, wydzielono także w planie drogi i przestrzeń pod infrastrukturę tramwajową oraz na usługi i handel.

Przy projektowaniu miasta należy jednak pamiętać przede wszystkim o człowieku. W funkcjonowaniu ośrodków miejskich najważniejsza jest bowiem korelacja przestrzeni fizycznej ze społeczną, bo nie ma miasta bez ludzi – dodaje inż. Starczewski.

W momencie, kiedy planiści przystępują do sporządzania mpzp i chcą, żeby ten sprostał wymaganiom przyszłości, posiłkują się istniejącymi dokumentami strategicznymi - np. w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego zawarte są dane dotyczące prognoz demograficznych, potrzeb infrastrukturalnych. Ponadto urbaniści analizują informacje pochodzące z różnych źródeł, tak aby dowiedzieć się, w którą stronę zmierzają społeczeństwo i gospodarka oraz jakie będą potrzeby środowiskowe miast. – Te wskazówki, wytyczne i prognozy możemy implikować do planu miejscowego i w ten sposób kształtować przyszłość naszych miast – mówi prof. Rogatka. - Realizacja mpzp jest przewidziana na lata, dlatego musimy myśleć i planować perspektywicznie. Często jednak jesteśmy nastawieni na szybkie i krótkoterminowe korzyści.

- W związku z powyższym ważnym aspektem planowania jest kształtowanie odporności miasta na zmiany demograficzne - dodaje Mateusz Kowalski. - Dobrym przykładem jest Łódź, która przygotowuje instytucje publiczne na zmiany demograficzne, na starzenie się społeczeństwa. Tamtejsi urzędnicy analizują, czy potrzebna będzie redukcja np. szkół, przedszkoli i jak przygotować inne budynki np. użyteczności publicznej, by były bardziej przyjazne seniorom.

Dr hab. inż. Krzysztof Rogatka, prof. UMK, Mateusz Kowalski i inż. Tomasz Starczewski z planami na dachu Wydziału Nauk o Ziemi i Gospodarki Przestrzennej UMK
Dr hab. inż. Krzysztof Rogatka, prof. UMK, Mateusz Kowalski i inż. Tomasz Starczewski 
fot. Andrzej Romański

Miasta przyszłości

Naukowcy twierdzą, że nie da się wskazać modelowego miasta w Polsce, które miałoby same świetne mpzp, ale podkreślają, że w niektórych ośrodkach są doskonałe przykłady dobrych rozwiązań. Terenem zagospodarowywanym z poszanowaniem zasad urban resilience jest np. stare koryto Warty w Poznaniu. Z drugiej strony mamy szereg negatywnych przykładów, takich jak osiedle Wilanów w Warszawie oraz budynki powstające na terenach chronionych lub znajdujące się w otulinie terenów o wysokich walorach krajobrazowych czy środowiskowych. Takie "inwestycje" nie mają nic wspólnego z ładem przestrzennym, są jedynie dewastacją krajobrazu.

Takimi antyprzykładami mogą być też tzw. rewitalizacje rynków w Kutnie, Włocławku lub Bydgoszczy, gdzie dominuje beton –  dodaje Kowalski.

- Zawsze, kiedy pada pytanie o idealny plan, przypomina mi się przykład wrocławskiego osiedla Nowe Żerniki – mówi prof. Rogatka. - We Wrocławiu skonsolidowała się grupa lokalnych architektów (min. Zbigniew Maćków, Magdalena Paryna, Roman Rutkowski), którzy – mając aprobatę władz miasta - we współpracy z urbanistami stworzyli mpzp dla Nowych Żernik. Warsztaty towarzyszące pracom planistycznym prowadził architekt Zbigniew Maćków, który powiedział do zgromadzonych "wyobraźmy sobie, bo wszyscy po to tu jesteśmy, żeby wyobrazić sobie, jak ten teren może wyglądać w przyszłości". W ten sposób powstało modelowe osiedle z dużą ilością zieleni, z budynkami dla seniorów i młodszej generacji, z targiem, miejscami interakcji społecznej, w których ludzie mogą się spotkać, porozmawiać.

Zdjęcie z drona Bydgoskiego Przedmieścia w Toruniu
Bydgoskie Przedmieście w Toruniu
fot. Andrzej Romański

Łatwiej zaplanować teren, który jest niezabudowany, na którym do tej pory nikt nic nie budował. Ale takie tereny w miastach spotyka się stosunkowo rzadko. Przystępując do prac planistycznych, najczęściej stykamy się już z jakimś kontekstem. Dlatego można wyróżnić trzy rodzaje planów: inwestycyjne np. dla nowych osiedli; porządkujące np. dla toruńskiej Starówki, w których na nowo układamy pewne rzeczy, staramy się "wyrzucić" chaos przestrzenny i "reklamozę" (m.in. reklamy i szyldy wprowadzające nieporządek w przestrzeni publicznej) oraz ochronne np. dla parku miejskiego na Bydgoskim Przedmieściu lub Portu Drzewnego, mające chronić tereny o wysokich walorach przyrodniczych. Przykład Bydgoskiego Przedmieścia został tutaj przytoczony nie bez przyczyny. Mpzp dla Bydgoskiego Przedmieścia w Toruniu, ograniczonego ulicami: Szosa Bydgoska, Bydgoska, Danielewskiego, Rybaki oraz ujściem Portu Zimowego, Wisłą i terenami rezerwowanymi pod zachodnią przeprawę mostową, to dokument uchwalony przez Radę Miasta Torunia  w 2011 roku. Jego opracowanie wymagało zastosowania rozwiązań urban resilience z co najmniej trzech powodów. Pierwszym była konieczność uporządkowania funkcjonalnego terenu. Drugą przyczyną było przeprowadzenie modernizacji parku miejskiego jako terenu o dużym znaczeniu w przestrzeni miasta, o ustabilizowanym biotopie, będącego powierzchnią biologicznie czynną. Trzeci motyw to ochrona terenów nadrzecznych przed nadmierną antropopresją i urbanizacją, stanowiących powierzchnię biologicznie czynną, miejsce bytowania fauny i rozwoju flory oraz bufor przeciwpowodziowy.

Często w planowaniu miast mamy do czynienia z recyklingiem przestrzeni – dodaje prof. Rogatka.

Naukowcy tłumaczą, że planowanie przestrzenne prowadzi się inaczej w gminach wiejskich, gdzie większy akcent kładziony jest na kwestie środowiskowe niż w gminach miejskich. Poza tym plany miejscowe nie są konieczne dla każdego terenu. Powinny być sporządzane w miejscach, w których są potrzebne, gdzie powinny coś chronić, porządkować albo gdzie będą prowadzone inwestycje. Trzeba je robić z rozwagą tam, gdzie wymaga ich interes społeczny. - Często w planowaniu miast mamy do czynienia z recyklingiem przestrzeni – dodaje prof. Rogatka. - Dzieje się tak na przykład wtedy, kiedy jakaś funkcja budynku czy obszaru upadła, nie ma możliwości jej odtworzenie. Przystępujemy wtedy do prac o charakterze rewitalizacyjnym. Jednym z ciekawszych przykładów recyklingu przestrzeni jest rewitalizacja dawnych zakładów włókienniczych Izraela Poznańskiego w Łodzi, będących obecnie centrum handlowym Manufaktura w Łodzi oraz Wyspa Młyńska w Bydgoszczy z obiektami kulturalnymi i rekreacyjnymi, otoczonymi bulwarami i urządzeniami hydrotechnicznymi.

Swobodny chaos

Zbytnia swoboda w kwestiach planistycznych prowadzi do chaosu przestrzennego. - Wystarczy wyjść na zewnątrz i zobaczyć, jak wygląda przestrzeń wokół nas – mówi prof. Rogatka. - Myśmy po okresie komuny trochę zachłysnęli się transformacją i możliwościami, jakie ona niesie. I efekty są widoczne wokół nas -nie traktujemy przestrzeni jako dobra wspólnego, tylko każdy buduje, jak mu się podoba - kolorowo i wesoło. Myślę, że trochę brakuje nam edukacji artystyczno-przestrzennej.

Zdjęcie z drona Bydgoskiego Przedmieścia w Toruniu
Bydgoskie Przedmieście w Toruniu
fot. Andrzej Romański

- Jeżeli mamy dobre podstawy w postaci dokumentów strategicznych, które uwzględniają m.in. rezyliencję, a nie mamy dobrych podstaw w postaci wykształcenia i minimalnej świadomości mieszkańców na temat planowania przestrzennego i estetyki, to planowanie przestrzenne będzie wyglądało tak jak teraz, czyli chaotycznie – dodaje inż. Starczewski.

- W polskiej przestrzeni bardzo dużym problemem jest też grodzenie osiedli, mamy do czynienia ze znaczną gettoizacją (tworzeniem enklaw zabudowy dla określonej grupy społecznej), która także negatywnie wpływa na funkcjonowanie i estetykę przestrzeni polskich miast, ponieważ m.in. dzieli ludzi na tych "z osiedla" i tych "spoza niego" oraz tworzy bariery w przestrzeni publicznej – konkluduje Kowalski.

Jest jeszcze jedna kwestia, która wpływa negatywnie na kształt polskiej przestrzeni – tej w miastach i poza nimi. To możliwość wznoszenia budynków w oparciu o decyzję o warunkach zabudowy. Decyzje te mają inną charakterystykę niż mpzp, opierają się na zasadzie tzw. dobrego sąsiedztwa.

W momencie, kiedy na danym obszarze nie ma mpzp, a ktoś postawił dom na podstawie warunków zabudowy, zakładamy, że sąsiad też może posadowić budynek na takich samych zasadach – tłumaczy inż. Starczewski. - Ale niestety te elementy nie są spójne, nie tworzą ciągu przyczynowo-skutkowego w krajobrazie ponieważ decyzje o warunkach zabudowy charakteryzują się dużą dozą uznaniowości.

- Należy wspomnieć, tak jak napisaliśmy w artykule, że w krajach Europy Zachodniej, jeśli dla danego terenu nie ma uchwalonego miejscowego planu, w ogóle nie można tam niczego budować – dodaje Kowalski. - Natomiast w Polsce pokrycie planami było zbyt małe, co mogłoby wywołać paraliż budowlany i rozwojowy, dlatego ustawodawca zdecydował się wprowadzić decyzje o warunkach zabudowy. Przed nami zatem długa droga do świadomego, odpowiedzialnego i perspektywicznego planowania przestrzeni.

Rules od sharing information
share on twitter share on facebook share on linkedin send by email print

Related articles

OZE na ratunek niszczonej planecie

Article contains photo gallery Article contains a clip Article contains pocast

O naukowcach zainteresowanych zeszłorocznym śniegiem

Article contains photo gallery Article contains a clip

Kroniki i drzewa opowiedziały o suszach w Polsce

Toruńscy odkrywcy podwodnych tajemnic

Article contains photo gallery Article contains a clip

On Nicolaus Copernicus University web pages „cookies” are used. On use of cookies read in Privacy policy.
Cookies settings
On Nicolaus Copernicus Pages "cookies" are used in accord with our Privacy policy. We use "cookies" to improve functionality of our web page. Collected data are anonymized and are used to statistic and analytic purposes, for better adjusting content to user preferences and increase of quality. To approach this goal we use Google Analytics, CUX i Facebook Pixel to. Below we give you the ability of turning on/off this tools.
  on/off
Google Analitics

We use analytic tool Google Analytics, which give us information about user visits on our service (visited pages, navigation path, time of visit)

CUX

We use analytic tool CUX to regisiter visits on NCU News.

Facebook Pixel

We use marketing tool Facebook Pixel, to collect information about user visits and viewed pages.