Pamiętnik z czasu koronawirusa
Niemal 450 osób z całego kraju opisało swoje codzienne doświadczenia życia w pandemii. To, jak Polacy radzą sobie w zmienionej rzeczywistości, interesowało socjologów z UMK oraz SGH, którzy przeprowadzili konkurs na pamiętniki z czasów koronawirusa.
Pierwsze zakażenie wirusem SARS-CoV-2 zanotowano w Polsce 4 marca. Nieco ponad tydzień później Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła, że mamy do czynienia z pandemią. Na całym świecie podjęto starania przeciw rozprzestrzenianiu się zachorowań: ograniczano możliwości podróżowania i przemieszczania się, wprowadzano kwarantanny, odwoływano imprezy kulturalne, sportowe i religijne, zamykano szkoły, uniwersytety i zakłady pracy.
Temat zainteresował badaczy z wielu dyscyplin - bardzo szybko pojawiły się inicjatywy naukowej analizy sytuacji. W Polsce jeszcze w marcu Narodowe Centrum Nauki zorganizowało konkurs skierowany do badaczy, którzy mogą poszerzyć wiedzę o koronawirusie - nie tylko z medycznego punktu widzenia, ale również na temat psychologicznych i społecznych skutków pandemii.
Pod koniec marca został również ogłoszony otwarty dla wszystkich konkurs na pamiętniki "Życie codzienne w czasach koronawirusa", będący wspólną inicjatywą naukowców z Katedry Badania Jakości Życia i Socjologii Stosowanej z Instytutu Socjologii UMK oraz Instytutu Gospodarstwa Społecznego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
- Znaleźliśmy się w niezwykłej sytuacji - pandemia zmieniła nasze okrzepłe style i warunki życia - tłumaczy dr hab. Arkadiusz Karwacki, prof. UMK, toruński koordynator projektu z Instytutu Socjologii na Wydziale Filozofii i Nauk Społecznych. - Musieliśmy, i wciąż musimy, radzić sobie z wieloma wyzwaniami, które stawia przed nami koronawirus: ograniczeniem kontaktów międzyludzkich, ograniczeniami w poruszaniu się, brakiem możliwości zaspokojenia wielu potrzeb, które zazwyczaj zaspokajaliśmy poza domem, koniecznością wykonywania pracy zdalnej bądź wykonywania jej poza domem, więc w warunkach zwiększonego ryzyka. Doszły do tego niepewność, strach i lęk o przyszłość. Dla socjologów-badaczy to fascynujące procesy. Jak nie próbować zbierać doświadczeń Polaków w czasie, w którym tak drastycznie zmieniają się warunki naszych codziennych praktyk społecznych?
Długie tradycje pamiętnikarskie
Socjologowie z UMK mieli już doświadczenia współpracy z Instytutem Gospodarstwa Społecznego SGH. Wcześniej realizowali projekt badawczy nad bezrobociem we współczesnej Polsce, również w oparciu o metodę pamiętnikarską.
Trzeba podkreślić, że ogłaszanie konkursów i zbieranie pamiętników przedstawicieli różnych kategorii społecznych to wizytówka IGS od 20-lecia międzywojennego.
- Po latach nieobecności Polski na mapie, Instytut z Ludwikiem Krzywickim na czele, miał dawać wiedzę o społeczeństwie, które się na nowo budowało. Jego zadaniem było zbieranie informacji, a następnie wykorzystywanie ich do świadomej przebudowy społeczeństwa i zarządzania nim - mówi prof. Karwacki. - Oczywiście były różne podejścia, co do sposobów, jak te dane wywoływać. Warto tu przypomnieć Floriana Znanieckiego, który jako jeden z pierwszych zastosował metodę badania dokumentów osobistych, np. listów, pamiętników i autobiografii (międzynarodową sławę przyniosła mu praca napisana wspólnie z Williamem Thomasem "Chłop polski w Europie i Ameryce" - red.).
Koordynatorzy socjoekonomicznego projektu postanowili oddać głos badanym, wsłuchać się w niego, bez sterowania rozmówcą - byli ciekawi, co w danej sytuacji przeżywa, czego doświadcza i jak sobie z tym radzi. Wybór był więc dla nich prosty – konkurs pamiętnikarski.
- Pamiętnik czy dziennik zawsze jest pewną formą kreacji siebie, to rzeczywistość przetworzona przez subiektywny ogląd zdarzeń, przez własne reakcje emocjonalne, sposoby postrzegania tego, co nas dotyka i otacza - mówi prof. Karwacki. - Nas socjologów interesuje właśnie człowiek z jego postawami, wartościami, aspiracjami, z jego wizją rzeczywistości. Pamiętniki dają nam możliwość zanurzenia w "świecie przeżywanym" osób, które je piszą. Wartość naszego materiału wzrasta w momencie, kiedy rośnie liczba pamiętników, które możemy poddać analizom. Wówczas mamy szansę na "zderzanie" tych doświadczeń ze sobą, odkrywanie podobieństw doświadczeń ludzi o konkretnych cechach, ale i jednocześnie wielowymiarowości tych doświadczeń.
Zapiski z czasów pandemii
Na konkurs nadesłano 440 pamiętników. Wybór nie był łatwy, jury przyznało, że "wiele prac prezentowało wysoki poziom", a "pamiętniki odznaczały się dużymi wartościami poznawczymi".
Grupa, która postanowiła podzielić się swoimi zapiskami z pandemicznej codzienności była bardzo zróżnicowana. Najmłodsi z uczestników niedawno przekroczyli próg pełnoletności, najstarsi - byli po 90. Swoją reprezentację miały wszystkie pokolenia, podobnie jeśli chodzi o status społeczno-ekonomiczny, oraz sytuację rodzinną - w konkursie wzięli udział zarówno single, jak i rodzice piątki dzieci. Same pamiętniki również były różnorodne: jedne liczyły kilka stron, inne nawet ponad sto.
Z pamiętników wyłania się obraz codzienności, który jest walką o przetrwanie a jednocześnie swoiste umęczenie życiem i wszechstronną niepewnością. Zgromadzony materiał pokazuje zmagania z nową rzeczywistością. Autorzy skupili się przede wszystkim na problemach, z którymi muszą sobie radzić. Jest w nich mowa o izolacji, lękach, frustracjach i obawach przed przyszłością - tłumaczy prof. Karwacki.
Socjolog podkreśla, że zgromadzony w konkursie materiał badawczy, choć bardzo bogaty i różnorodny, nie służy do wysnuwania tez o konkretnych prawidłowościach i tendencjach, nie jest też odpowiedni by portretować kategorie społeczne.
- Chcemy pokazać współobecne sposoby myślenia, postawy, argumentację, systemy wartości, cele i doświadczenia. Dokładamy cegiełkę, by zobrazować obecne doświadczenie życia, pokazać to, co dzieje się w naszym społeczeństwie - wyjaśnia prof. Karwacki.
Zapiski z pamiętnika
Dźwigamy na sobie zbyt wiele wzorców, którym chcemy sprostać, mamy zbyt wiele wymagań, za bardzo chcemy dorównać do innych.
Ograniczenia, zwłaszcza w sferze towarzyskiej i aktywności poza domem (np. kulturalnej, sportowej, możliwości realizacji hobby) zmusiły nas do pozostania w domach. Część z Polaków zobaczyło w tej sytuacji szansę na wiele różnego rodzaju, często nowych, form spędzania czasu. Inni "utknęli" w domu, na kanapach przed telewizorem bądź ekranem telefonu. Jedni od wiosny narzekają, krytykują, buntują, wycofują się, kolejni zobaczyli możliwości wartościowego spędzenia czasu i pogłębienia relacji z bliskimi. Wachlarz postaw i emocji, które uwidoczniły się w obliczu pandemii jest bardzo szeroki. W pamiętnikach jednak na plan pierwszy wysunęła się "ciemniejsza strona" zastanej rzeczywistości.
Autorzy skupili się na trudnościach spotykanych na wielu życiowych polach. Jedną z głównych sfer, którą zdecydowali się opisać była ta dotycząca relacji - zarówno z najbliższymi, jak i w bardziej ogólnym rozumieniu.
"Umiemy się kochać, ale nie umiemy się lubić"*
- Pamiętniki potwierdzają, że my Polacy, w wyjątkowych sytuacjach i momentach mamy wielkie porywy serca. Nie pierwszy raz udowodniliśmy, że potrafimy się kochać, rzucać do pomocy, wspierać potrzebujących, obdarzyć kogoś współczuciem – tłumaczy prof. Karwacki. - Ale nie umiemy się lubić. To znaczy: nie umiemy wykazywać wobec siebie życzliwości, ciepła, rozumienia, akceptacji długodystansowo. My jesteśmy emocjonalnymi sprinterami, a nie maratończykami.
Socjolog podaje przykłady: tworzyły się pomocowe grupy w mediach społecznościowych, gdzie początkowo chętnych do pomagania bliskim było więcej niż potrzebujących. Polacy masowo ruszyli, by wspierać medyków (szyli maseczki, kupowali i dostarczali posiłki dyżurującym lekarzom i pielęgniarkom), seniorów (robili zakupy, wyprowadzali psy) lub wielodzietne rodziny (oferowali dzieciom laptopy bądź udzielanie korepetycji).
Po jakimś czasie początkowy żar zamieniał się w irytację i w niezgodę. Polacy często eksponowali niesprawiedliwość i nierówność, np. ten z psem mógł biegać, a ja nie, polityk mógł sobie zrobić test, a ja nie, ktoś komuś kupił komputer, a ja nic nie dostałem. Przykłady można mnożyć - mówi prof. Karwacki. - Pandemia jest tym momentem, gdy uaktywniły się porównania. Konfrontacja ja versus inni jest ogromnie ważna w kontekście obrazu naszej rzeczywistości. My nie bardzo umiemy zająć się swoimi sprawami bez tych "innych", wobec których w oporze, w kontrze na co dzień funkcjonujemy.
Prof. Karwacki, analizując pamiętniki zauważył, że u wielu autorów pojawiały się sformułowania dotyczące sprawiedliwości covida: wreszcie przyszło coś, co spowodowało, że każdy jest narażony - bez względu na to kim jest, jak jest bogaty, gdzie żyje.
- Taka zaraza sprawiedliwości. Momentami dało się odczuć ciche zadowolenie, że istnieją jeszcze na tym świecie takie siły i sytuacje, które mogą dotknąć wszystkich – dodaje socjolog.
"Moje życie to nuda"
Część z pamiętnikowych zapisów dotyczyła przemyśleń na temat codziennych praktyk, zwłaszcza w sferze konsumpcji. Nie brakowało też rozważań o stanie naszej planety i etycznych zasadach postępowania.
- Widać w tym taką smutną refleksję - nic nie ma sensu - mówi prof. Karwacki. – Wcześniej wiele osób uważało, że jak mają zajęty dzień, są cały czas w biegu, to jest dobrze. Wiele osób dekonstruuje pęd do "bycia zajętym". W końcu się zatrzymaliśmy, znaleźliśmy czas na refleksyjność. I odkryliśmy to, co wiedzieliśmy wcześniej o naszym życiu - że się oszukujemy. Że kolejną otwartą butelką wina, kolejnym kraftowym piwem, kolejną ucieczką w przestworza social mediów, kolejną ucieczką w seriale my tak naprawdę uciekamy przed konfrontacją tego, jak nam jest. Covid spowodował, że mamy możliwość spotkania z tym. W nowych warunkach jeszcze bardziej obrazowo odsłoniły się okrzepłe problemy, frustracje, niezaspokajane a chowane "pod dywanem" potrzeby.
"Bezsens, bezwład, otępienie i depresja"
Pamiętniki pokazują wyraźnie, że ze zdrowiem psychicznym Polaków nie jest najlepiej. Nie umiemy konfrontować się ze swoimi uczuciami, nie potrafimy odczytywać swoich emocji, ani sobie z nimi radzić.
- Często pojawiają się takie sformułowania, jak "zapomniani, opuszczeni, niekochani, zestresowani, zbyt zajęci i żyjący w odrętwieniu". Dużo jest mowy o lękach, frustracjach, o niemożności poradzenia sobie z nimi oraz o braku pomocy z zewnątrz – mówi prof. Karwacki. - Dźwigamy na sobie zbyt wiele wzorców, którym chcemy sprostać, mamy zbyt wiele wymagań, za bardzo chcemy dorównać do innych. Stąd właśnie takie uczucia.
"To nie jest wymarzona praca"
Dobrostan związany z pracą widać po tym, co myślimy o niej w niedzielę wieczorem - tłumaczy prof. Karwacki. Nic dziwnego – to w niej spędzamy większość czasu, nie tylko fizycznie, ale też myśląc czy rozmawiając o niej.
Tej części życia Polacy również poświecili sporo miejsca w swoich zapiskach. Pojawiły się refleksje o relacjach w miejscu pracy, o tym, jak wpływają na relacje poza nią. Były przemyślenia o wynagrodzeniu, zaangażowaniu, poczuciu sprawczości, wysiłku, kompetencji i wykształceniu.
- Pamiętniki pokazują wszystkie te aspekty i pokazują jak jest w nich źle – mówi prof. Karwacki. - Pokazują przekleństwa, ale też plusy, pracy zdalnej. Uwidaczniają lęki o przyszłość o nasze bezpieczeństwo: część przecież Polaków straciła pracę, kolejni boją się o jej utratę, innych dotknęły cięcia wynagrodzeń. Nie każdy się w tej sytuacji odnalazł.
Koronawirus mówi: "Sprawdzam!"
- Mamy ciężko. Jest wiele pól, na których staramy się sprawdzać, wykazywać swoją wartościowość, adekwatność. Zbyt wiele stawiamy poprzeczek, do których chcemy doskoczyć. Mówiąc o elemencie przeciążenia współczesnego człowieka pasuje tu zdanie Kazimierza Pawlaka ze słynnej komedii "Kochaj albo rzuć" Sylwestra Chęcińskiego - "Za dużo na jeden człowiek na jeden dzień". I tak samo jest z nami - podsumowuje prof. Karwacki. - Koronawirus powiedział: "Sprawdzam!", a my zareagowaliśmy zgodnie z "oprogramowaniem na siebie" pisanym każdego dnia w przeszłości, czyli przed tym epidemiologicznym testem. A pamiętajmy, jest to test dla każdego - nie ma wyjątków i ograniczeń w dostępności.
*śródtytuły ujęte w cudzysłowy są cytatami z pamiętników