Teksty do słuchania
– Sądzę , że dziś koniecznością staje się podkreślenie potrzeby interpretacji tekstów piosenek. Jak największa liczba rozpraw o takim charakterze to niemalże imperatyw kategoryczny wszystkich, którym na sercu leży refleksja nad tym terytorium kultury, jakim jest muzyka rockowa – mówi dr hab. Paweł Tański, prof. UMK z Katedry Historii Literatury Polskiej i Tradycji Kulturowej Wydziału Humanistycznego.
Dlaczego naukowcy badają słowa piosenek? Podejrzewam, że wcale nie jest to zbyt popularna dziedzina wiedzy.
Dr hab. Paweł Tański, prof. UMK: Na początku był tak zwany "zwrot performatywny" w badaniach humanistycznych, a potem pojawiły się song studies. Na świecie badania nad piosenkami prowadzone są od wielu lat. W tej dziedzinie wydarzyło się coś istotnego – utwory słowno-muzyczne stały się pełnoprawnym elementem badań uniwersyteckich, w związku z tym zaczęło przybywać prac dotyczących piosenek i rozwinęła się prężnie subdyscyplina music popular studies – song studies czy la cantologie na gruncie francuskim.
Kto jako pierwszy w Polsce w ogóle podjął ten temat?
W Polsce pierwszymi, którzy pisali o tekstach piosenek, byli Anna i Stanisław Barańczakowie. Ten pierwszy już w roku 1971 pisał na ten temat, natomiast w roku 1983 ukazała się książka Anny Barańczak Słowo w piosence, która była jej doktoratem. Ale prawdziwy wysyp prac na ten temat w Polsce miał miejsce po roku 2003.
A dlaczego naukowcy badają słowa piosenek? Przemawia za tym co najmniej kilkanaście faktów. Po pierwsze – aby ocalić pamięć o tym niebywale ważnym składniku kultury. Po drugie – w ostatnich dwudziestu latach niezwykle rozwinęły się polskie badania naukowe nad fenomenem muzyki popularnej, w tym – nad piosenką. Po trzecie – takie inicjatywy, jak Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu, działające od roku 2016, czy internetowa Biblioteka Polskiej Piosenki, dowodzą, że jest żywe zainteresowanie odbiorców tą sferą naszej kultury. Po czwarte – songi jako utwory artystyczne domagają się poważnych analiz i interpretacji.
Po piąte – wzrasta ranga i znaczenie tego obszaru twórczości człowieka, o czym świadczy chociażby przyznanie Literackiej Nagrody Nobla Bobowi Dylanowi w roku 2016.
Po szóste – śpiew to najstarszy aspekt sztuki ludzkiej, pierwotny, plemienny i prehistoryczny, sięgający głębokich dziejów gatunku homo sapiens. Po siódme – przyjemność estetyczna (w rozumieniu choćby Władysława Tatarkiewicza) wynikająca z obcowania z przekazami słowno-muzycznymi jest niezwykłej jakości. Po ósme – piosenka jako gatunek multimodalny łączy w sobie kody słowne, muzyczne, wizualne, teatralno-performatywne, filmowe (sztuka teledysku), plastyczne (okładki wydawnictw fonograficznych), co sprawia, że jest fascynującym obiektem badawczym. Po dziewiąte – nie ma powodu, by twierdzić, że piosenki są gorszym dziełem sztuki niż teatr czy film. Po dziesiąte – w literaturze przedmiotu podkreśla się często wymiar wspólnotowy koncertów muzyki popularnej. Po jedenaste wreszcie – muzyka popularna jest przynoszącą ogromne zyski polskiej gospodarce strefą biznesową, ten aspekt ekonomiczny jest nie do przecenienia i wart podkreślenia.
W jaki sposób jako literaturoznawca bada Pan teksty piosenek? Na co zwraca Pan uwagę? Jak wygląda cały ten proces?
Sądzę, że dziś koniecznością staje się podkreślenie potrzeby interpretacji tekstów piosenek. Jak największa liczba rozpraw o takim charakterze to niemalże imperatyw kategoryczny wszystkich, którym na sercu leży refleksja nad tym terytorium kultury, jakim jest muzyka rockowa czy w ogóle związki muzyki i słowa (badania umuzycznionych wierszy). Być może zbyt daleko idący będzie sąd, że kolejnym – po przewrocie performatywnym – przewrotem w badaniach humanistycznych będzie song studies, ale coś jest na rzeczy. Właściwie mówimy tutaj o song lyrics studies – rozważaniach o rolach, funkcjach, znaczeniach słów w piosenkach. Oczywiście idealnie by było, gdybyśmy mogli czytać artykuły i książki podejmujące song studies sensu stricto – czyli takie, w których znaleźlibyśmy zarówno interpretacje tekstów, jak i warstwy dźwiękowej. Dzięki narzędziom filologicznym możemy chociaż tę warstwę słowną opisać, mając oczywiście świadomość, że analizy i interpretacje będą niepełne, opis – daleki od ideału; mając na uwadze to, że tekst piosenki jest tylko częścią większej całości, na którą składa się muzyka, z bogactwem brzmień instrumentów i ludzkiego głosu, sposobu śpiewu, a częstokroć dochodzi do tego warstwa ikoniczna: okładki płyt, fotografie, plakaty, koncerty, teledyski/wideoklipy i tak dalej – czyli także potrzebne byłyby tutaj narzędzia kulturoznawcze.Cały proces badania tekstów piosenek zaczyna się od namiętnego słuchania, wsłuchiwania się w słowa, ale i, rzecz jasna, muzykę. To setki godzin obsesyjnego pogrążania się w tym świecie, ze słuchawkami na uszach. Jest to pasjonujące i niebywale wciągające, to nałóg…
Czy potrafi Pan słuchać muzyki bez włączania do tego narzędzi naukowych? Czy może Pan to jeszcze robić beztrosko?
Nie, od dawien dawna już tak nie mam, nie słucham bezinteresownie. To zresztą zaczęło się chyba od momentu, gdy zacząłem grać na gitarze w wieku 15 lat. Byłem muzykiem w zespole heavymetalowym pięć lat, w latach 1989–1994. Zawsze zresztą zwracałem baczną uwagę na teksty songów.
Pamiętam, jak usłyszałem w wieku chyba 10 lat utwór Mniej niż zero Lady Pank – i już wtedy rozmyślałem: o co chodzi w tym kawałku, o czym on jest? Zawsze dużo czytałem, od dzieciństwa byłem molem książkowym, pożeraczem książek, kochałem zapach bibliotek, w nich się wychowałem, więc zawsze dużo rozmyślałem o tym, co przeczytałem. Można powiedzieć, że interpretowałem teksty literackie od pierwszej klasy szkoły podstawowej, nie wiedząc o tym, że interpretuję… A potem zastanawiałem się nad przekazami zawartymi w tekstach utworów słowno-muzycznych. Kiedy zacząłem pisać teksty piosenek i komponować do nich muzykę, naturalną była refleksja, co chcę wyrazić w piosence.
Zacząłem od układania muzyki do wierszy różnych poetek i poetów – do tej pory gram Rzeźnię Andrzeja Bursy, do którego to liryku "napisałem" muzykę. Musiałem najpierw pomyśleć, co jest tematem tego wiersza, zinterpretować go dla siebie, po swojemu, by wiedzieć, o czym śpiewam i gram. A potem zacząłem pisać wiersze, więc również czytałem mnóstwo współczesnej poezji – zarówno polskiej, jak i tzw. obcej, w tłumaczeniach na język polski. I rozmyślałem także o sztuce przekładu. Słuchanie piosenek to fascynująca przygoda emocjonalna, duchowa i intelektualna.
Czy słucha Pan też złych piosenek i złych tekstów?
Jasne, nie da się tego uniknąć, zresztą nie trzeba tego unikać. Także z obowiązków zawodowych muszę słuchać gorszych utworów. Jestem w gronie decydującym o przyznaniu Fryderyków w sekcji muzyki rozrywkowej, więc muszę przesłuchać nominowane płyty, a trafiają tam również słabe, według mnie, teksty… Gorsze kompozycje dostają się do moich uszu również przez przypadek – szukając, trafiam na niższej wartości piosenki. O disco polo jestem dobrego zdania.
Tak?
Nawet brałem udział ostatnio w ogólnopolskiej konferencji naukowej Disco polo – muzyka narodowa?, organizowanej przez Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu oraz Stowarzyszenie Badaczy Popkultury i Edukacji Popkulturowej Trickster, gdzie wygłosiłem referat pod tytułem Heteromatriks discopolski – struktury kiczu?. Ja nie muszę na co dzień słuchać disco polo, zresztą nie słucham, bo to nie moje rejony estetyczne, ale nie da się pominąć milczeniem faktu, że jest to potężne zjawisko kulturowe. Uważam się za niespełnionego muzykologa, etnologa-amatora, etnomuzykologa bez formalnego wykształcenia, piszę o sobie: "jego badania naukowe są interdyscyplinarne, pozostając filologiem, penetruje tereny kulturoznawstwa", dlatego uczciwość badawcza nie pozwala mi na omijanie trudnych tematów – właśnie takich, jak fenomen disco polo.
Moja główna teza jest następująca: disco polo, nawet jeśli rzeczywiście słuchane głównie na wsi, jest etykietą przylepianą tym, którzy są zasobem opornym wobec procesu budowania hegemonii kulturowej przez elity reprezentujące ideologię neoliberalną, gdyż jej autentyczni słuchacze reprezentują wartości konserwatywne, choć trudne do precyzyjnego zdefiniowania, takie jak: rodzina, polskość, tradycja, sentymentalizm, wspólnotowość, lokalność, zakorzenienie, katolicyzm, na które nakłada się wyobrażona "ludowość" gustu muzycznego te wartości reprezentująca. Ten zasób kontrhegemoniczny względem nowoczesnej, czy nawet ponowoczesnej wizji społeczeństwa, sprawia, że stają oni ością w gardle wszelkim projektom modernizującym "bycia takim jak na Zachodzie", albowiem są zbyt swojscy.
Słowem, część elit intelektualnych nie może się pogodzić z faktem, że są ludzie, którzy po prostu tej muzyki słuchający i którzy nie chcą być kimś z wyobrażeń elit.
Wygląda to tak, jakby część elit nie akceptowała relatywnego statusu gustów estetycznych oraz nie była tolerancyjna względem odmienności, choć nosi tolerancję na swoich ideologicznych sztandarach. Pokazuje to tym samym, że jest to tolerancja deklarowana, a nie faktycznie obowiązująca, gdyż polegająca na tolerowaniu tylko tych gustów i postaw, które mieszą się w neoliberalnym imaginarium. W takim ujęciu pojęcie kiczu, o czym będzie jeszcze mowa, służy jako dystynkcja do odgradzania się "nas" od "nich", "elit" od "ludu", w wersji mocniejszej – "pana" od "chama".
Mówiąc o disco polo, mówimy o podziałach społecznych w polskim społeczeństwie i antagonizowaniu tego społeczeństwa.
Mówimy także o głównych emocjach – wstydzie, pogardzie, upokorzeniu i gniewie – i odniesieniach przedmiotowych tych emocji, poprzez które jesteśmy zarządzani w toczonych wojnach kulturowych sprawnie zastępujących dyskusję o nierównościach społecznych zrodzonych w okresie transformacji.
Wychodzę z założenia, że gust, czyli to, co nam się podoba, jest ukształtowany kulturowo, a zatem żeby go zrozumieć, trzeba umieć zrekonstruować kulturę, w której i poprzez którą się on wyraża. Jest on związany z życiem codziennym, potocznym funkcjonowaniem danych podmiotów i jednocześnie słuchaczy danej muzyki czy widzów danych programów telewizyjnych.
Jak odróżnić dobry tekst od złego?
To bardzo trudne pytanie, bo o ile nam – filologom – łatwo odróżnić dobry wiersz od złego, to z tekstem piosenki jest sprawa bardziej skomplikowana. Pamiętajmy, że warstwa słowna songu nie jest poezją, jest tekstem piosenki, a poza tym utwór słowno-muzyczny to struktura multimodalna, o czym wspomniałem wcześniej, to narracja transmedialna, połączona z warstwą muzyczną, ikoniczną, gestyczną, performatywną, to splot kompozycji muzycznej ze śpiewem, głosem wokalistki / wokalisty, to sieć powiązań różnych języków, różnych tekstów kultury. Ale chyba można to odróżnienie zrobić – po przemyśleniu, po interpretacji, rozszyfrowaniu funkcji, jaką pełni układ słów w piosence, co i jak znaczy tekst songu, kto je "wypowiada", czyli wyśpiewuje – jaka jest "persona tekstowo-muzyczna" w tym specyficznym "teatrze piosenki". Tak jest na przykład w przywołanym wcześniej zjawisku disco polo – trzeba wziąć pod uwagę cały kontekst kulturowy, społeczno-polityczno-ekonomiczny – i w ten sposób badać tekst piosenki disco polo, nie przykładać do niego tradycyjnych narzędzi literaturoznawczych, a raczej – stosować warsztat kulturoznawcy, antropologa kultury, etnologa, etnomuzykologa, socjologa kultury i tak dalej. No bo jakże badać tekst na przykład piosenki ludowej czy muzyki ludowej za pomocą wartościowania badacza literatury pięknej czy muzykologa, stosującego narzędzia interpretacji dzieł muzyki klasycznej? Folklor interpretuje się inaczej niż na przykład dorobek Chopina, sztuki Szekspira albo poezję Leśmiana.
Czy dobra piosenka jest jak literatura? Czy teksty piosenek bywają poezją?
Nie, teksty piosenek to nie poezja, oczywiście już wielokrotnie zastanawiano się nad tym, czy teksty songów bronią się w druku, czy mają literackie oblicze. Już od dawna głoszę pogląd, że tekstów piosenek, songów, przekazów słowno-muzycznych nie należy traktować jak wierszy, liryki, poezji. Są zupełnie innym, odrębnym bytem, mają inne zastosowanie, użycie, są po prostu innym gatunkiem artystycznym.
To genologiczne przyporządkowanie sprawia, że musimy niejako wziąć w nawias ich istnienie w druku, nawet jeśli są to teksty w książeczkach dołączanych do kaset, płyt analogowych (tak zwanych winylowych) czy nośnikach CD. Ich naturalnym byciem jest istnienie w śpiewie, za pomocą ludzkiego głosu, a odbiór – dzięki zmysłowi słuchu. Ich życie jest multimodalne, to narracja transmedialne, naturalne środowisko to muzyka, melodia, rytm, brzmienie instrumentów, performatywna egzystencja i esencja. Można je nazwać "poezją oralną cywilizacji przemysłowej" i traktować jako wtórną oralność epoki piśmiennej lub ślad ery postpiśmiennej.
Teksty piosenek nie są poezją, bo być nią nie muszą, wystarczy, że są utworami słowno-muzycznymi, warstwą leksykalną przekazów songowych. Są poezją oralną cywilizacji przemysłowej – i jako takie należą do długiej i bogatej tradycji kultury ustnej, kultury pamięci i wspólnoty, którą budują właśnie poprzez istnienie w śpiewie, za pomocą głosu wokalistek / wokalistów.
W grudniu wspominamy Grzegorza Ciechowskiego, który w Toruniu założył legendarną Republikę. Bez wątpienia był wspaniałym tekściarzem…
O, tak, pisał świetne teksty piosenek, a poza tym był kompozytorem muzyki, wokalistą, grał na flecie i pianinie. Tworzył również dla innych artystek i artystów – pisał dla nich teksty songów i robił to na wysokim poziomie. Długo by można o nim mówić, dość powiedzieć, że w zeszłym roku (2021) ukazała się ważna książka – Sylwii Gawłowskiej Grzegorz Ciechowski – oblicza autorskości, wydana przez Fundację Instytut Kultury Popularnej w Poznaniu. Recenzowałem ją wydawniczo oraz byłem recenzentem pierwszej wersji – bo rzecz powstała jako pierwszy w Polsce doktorat o autorze Nowych sytuacji.
Mówi się, że biali ludzie tańczą do tekstów, a czarni bardziej do rytmu i klimatów. Czy może się Pan z tym zgodzić?
Czy ja wiem… Chyba tak nie jest… Czarnoskórzy bluesmani i raperzy pisali i piszą rewelacyjne teksty songów, i ciemnoskórzy nie tylko ich uważnie słuchali i słuchają, ale i przy nich się kołyszą, tańczą, przeżywają całym ciałem i duszą.
Tak się złożyło, że ostatnio zajmowałem się językiem poetyckim Bogumiła Andrzejewskiego – wróciłem do tej twórczości po jakimś czasie. Ten zapoznany emigracyjny artysta był z zawodu i powołania językoznawcą – afrykanistą, który przyczynił się do powstania pisma w języku somalijskim. Przebywał wielokrotnie w "Rogu Afryki", nagrywając ustne opowieści Somalijczyków, potem je spisywał i tłumaczył na język angielski. Ta oralna kultura była jego pasją. A przecież blues, jazz, hip-hop i rap narodziły się właśnie w takiej tradycji – ustnych poezji. To słychać i widać w działalności tych, którzy czerpią pełnymi garściami z tej skarbnicy tradycji – rockmanów, punkowców, metalowców i innych. Choćby opowieści rapowe bazują na tym, co można by nazwać "samonapędzającym się językiem". To radość, by nie powiedzieć – euforia i ekstaza układania fraz, zdań, linijek, wersów, tekstów. Zabawa słowem, gry słów, "wyrazy, które się sobie dziwią", ironia – nieraz gorzka, szyderstwo, humor, kpina – oto cechy charakterystyczne tej twórczości. U nas to widać choćby w tekstach Lecha Janerki, Grzegorza Ciechowskiego czy Huberta Dobaczewskiego, a ostatnio – Marii Peszek.
Pracuje Pan teraz nad leksykonem polskiej piosenki…
O, tak, piszę taki projekt. Chyba mogę zdradzić nieco szczegółów, nawet jeśli nie otrzymamy wsparcia finansowego. To projekt wniosku grantowego do Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki, w panelu Dziedzictwo narodowe, 2023. Tytuł: Od odwilży do Dylana? Leksykon polskiej piosenki 1956–2016. Celem tego projektu jest stworzenie publikacji w formie drukowanej (cztery tomy – w każdym około 175 haseł) i elektronicznej zawierającej wyczerpujące informacje na temat najważniejszych form i zjawisk polskiej piosenki w latach 1956–2016. Hasła w leksykonie złożą się na syntetyczny opis polskich piosenek we wskazanym okresie, ukazując ich bogactwo, skomplikowanie i zróżnicowanie, a zarazem wzajemne powiązania, konteksty społeczno-polityczno-kulturowe oraz procesy przemian.
Piosenki są niezbywalnym elementem polskiej kultury i tożsamości, ogromnie ważnym składnikiem dziedzictwa narodowego. Zawierają wiedzę i przekonania minionych pokoleń, przodków, popularyzują uniwersalne przesłania dotyczące życia, co sprawia, że od kilkunastu lat cieszą się zainteresowaniem badaczy, artystów i słuchaczy znajdujących w nich źródła opowieści o świecie.
Dr hab. Paweł Tański, prof. UMK, jako nauczyciel akademicki angażuje się w działalność dydaktyczną na uczelni, prowadząc różnego rodzaju zajęcia, m.in. seminaria licencjackie, magisterskie, doktoranckie, wykłady kursowe i monograficzne (w tym – dwukrotnie, cieszące się ogromnym zainteresowaniem, wykłady ogólnouniwersyteckie o tekstach songów rockowych, których słuchało ponad sto osób z wszystkich ówczesnych wydziałów UMK). Wypromował 55 licencjatów i 14 magistrów filologii polskiej oraz dwóch doktorów w dziedzinie literaturoznawstwa. Zorganizował 21 konferencji naukowych, w tym trzy międzynarodowe, w których wzięli udział prelegenci reprezentujący różne pokolenia badaczy, również studenci i doktoranci. Jest cenionym wykładowcą akademickim oraz uznanym historykiem literatury polskiej, znawcą nie tylko piśmiennictwa polskiego, ale również jako jeden z pierwszych w Polsce rozwinął song studies. W wolnych chwilach gra na gitarze, pisze wiersze, opowiadania i teksty piosenek (m. in. dla bluesowego zespołu Tortilla). Stypendysta Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego w zakresie literatury (2011). W roku 2021 otrzymał Medal Komisji Edukacji Narodowej.